Cześć!
Aby wpis ten nie stał się tylko opisem, to zrobię z niego też mini poradnik dla podróżujących.
No więc tak: Lizbona.
Znów Posrtugalia, znów podróż, znów przygoda.
Lizbona wygląda jak powyżej i jak poniżej.
Dużo białych domków, klimat małego miasteczka, piękne zapachy unoszące się po okolicy, choć… można wejść w zakątki o których istnieniu raczej wolałoby się nie wiedzieć.
Bardzo charakterystyczne są też ich tramwaje no i wąskie, potwornie strome uliczki, oraz multum polskich turystów.
W Lizbonie jest parę ciekawych rzeczy. Wspomniałem o klimacie małego miasteczka, tak to jest. Natomiast to miasto, miejscami, jest niesamowicie nowoczesne! Tak też posiada najdłuższy most w Europie, Vasco da Gamma- przejazd 2,50 euro ale wrażenie robi, to był ładny wjazd, z wielkimi nadziejami, do stolicy. Piękne oceanarium czy wielką rzekę Tejo.
Nasz apartament umiejscowiony był w samym centrum, na Travessa do Portugesa.
Po przybyciu poszliśmy na praca comerco, główny plac o którym później, potem do ubogiej(bardzo) katedry SE i do zamku św Jerzego. Wrażenia żadnego na mnie nie wywarły. Chyba, że znów mowa o tych uliczkach. Tutaj, tam na dole po lewej mieszkaliśmy.
Jeśli chodzi o pierwszy dzień, to są dwie rzeczy, które należy odnotować! Po pierwsze tak: sieciówka jest taka jak „The world needs nata”, gdzie sprzedają Pasteis de Belem (Tu przepraszam za błąd w poprzednim wpisie, już wiem jak się piszę, choć akcentów nie zaznaczyłem). Uwaga! Ich spożycie w tym miejscu kosztuje euro za sztukę i grozi wielką dawką przyjemności oraz chęcią skonsumowania coraz to większych ilości!!!
Drugą ciekawą rzeczą było to co spotkaliśmy:
Największy foto book na świecie. 13 stron ze zdjęciami o Portugalii, na każdej stronie ok 780 zdjęć. Każda strona o innym regionie. Na prawdę bardzo mi się podobało. Chciałbym któregoś dnia mieć jakiś szalony pomysł i go zrealizować…
To było inspirujące.
No i tak muszę przyznać, że pierwszy dzień rozczarował, ale i zaskoczył. Po zaparkowaniu samochodu rano, wpadliśmy na Erika Hanne Susanne i Kanervę, czyli 4 osoby, które znaliśmy w całej Lizbonie, tak przypadkiem, tak o, tak bo świat jest mały. Oni byli w hostelu. To też tam z ludźmi z UK i USA i Niemcami zrobiliśmy wielką imprezę- wielkiego GRILLA no i dwa piwka też były. Dokładnie kupiliśmy 60, nie zostało nic. Super Bock i Sagres, dobre piwka, polecam!
(Nor-USA-IT-PL-FR-FIN)
Trzeba było zapomnieć o podróży (5h samochodem) oraz wrażeniach, bynajmniej nie powalających!
Podczas podróżowania krok numer jeden: nocleg. Znalazłem nam piękny apartament w Baixa Chaido za 10euro od osoby za noc. Hostel, gdzie nasi znajomi się zatrzymali kosztował 20 euro za noc. Gdzie się znajduje takie rodzynki? Polecam na airbnb.com. Korzystałem w Rzymie, Sevilli i teraz Lizbonie. Można na prawdę fajne miejsce znaleźć.!
LIZBONA 2 Oczekiwania zaspokojone, nie.
Dzień drugi to stosunkowo późna pobudka i fantastyczny widok na okolicę.
Jak już wspomniałem, nie ja wycieczkę organizowałem, więc dnia drugiego zabrany zostałem do Oriente. Tak nazywała się stacja metra. Tak w ogóle to tym razem w składzie PL-Fr x2-It. Jak wspomnę później, nie był to najtrafniejszy wybór. W ogóle jeśli w grupie są choć 2 osoby jednej narodowości to już nie jest fajnie, remember!
Tam było wielkie centrum handlowe DA GAMMA, z widokiem na most oraz Oceanarium i muzeum nauki. Poszliśmy na spacer, zrobić zdjęcia z mostem, niestety nie mam nic ładnego, ale jestem ja, o.
Było przyjemnie, ale głód doskwierał. Poszliśmy do restauracji sieciówki- Chimarrao. Typowe jedzenie. Brazylijskie. Za 8.90 jeż ile chcesz, tak zwane rodizio. W soboty, niedziele i święta 12,90. No więc najedliśmy się, mówię wam. Ja i Koko nie chcieliśmy wychodzić, ale dziewczyny już się nudziły. Uczta podniebienia to nie była, ale rozpusty i żądzy jedzenia zdecydowanie tak.
Plan był prosty potem. Rozdzielamy się, Koko i Hind lecą do Oceanarium, a ja i Flo do Parku Edwarda VII. Tylko dajcie usiąść chwilę po jedzeniu, błagam…
No i usiedliśmy z widokiem na most, spokojnie. No i wtedy podbiega ta baba, jak nie zaczęła do nas krzyczeć, wymachiwać, gestykulować toż myślałem, że zabije. Hind mówi w tym dziwnym ksz ksz języku i nam przetłumaczyła:
„Nie wdawajcie się w relacje, nie warto, skończycie tak jak ja. Zawsze to samo, cham jeden. Nie ma co marnować życia” i pobiegła. No konsternacja spora, ale czasu nie było. Podbiega ten koleś w kapeluszu i zaczyna w tym języku kszksz xxrraa ksz tuka sszka!! i pokazuje na tą kobietę, za którą zaczyna biec! Nie powiem, nie wiedzieliśmy jak zareagować. Po 3 minutach, jak już wszystko przedyskutowaliśmy, podeszła Pani z wózkiem i nas ładnie poinformowała, że to ‚candy camera’. No i tak o to nas nabrali. Fajni byli, no i w Portugalskiej telewizji też będę.
Tak wyglądaliśmy:
Jak znajdziemy filmik, to opublikuje.
Jak planowaliśmy tak zrobiliśmy i żeśmy się rozdzielili.
Park Edwarda. No ok, ładne zdjęcie mam, o
Tylko po co mi zdjęcie flagi Portugalii? Tak serio to widok był ładny, ale zdjęć ładnych nie zrobiłem, nie wiem czemu. Fajne dwie sprawy. Jedna, że Portugalczycy wiedzą, że myślenie nie boli i że płacić za nie nie trzeba, dowód
Drugie to taki król pijący Brazylię na budynku, zawsze to urozmaicenie:
No i wieczorem żeśmy się spotkali, do Belem pojechali (tam skąd te ciasteczka są!). Wszystko już zamknięte, bo za późno żeśmy się zebrali, ale zdjęcie z Tower do Belem mamy, o.
Ładnie tam było, ale znów historii zabrakło i też tak.. Tak jakoś tak nijakoś cały dzień.
Posiedzieli i wrócili, pomnik odkrywców zobaczyli. Dzieci zmęczone spać poszły, a ja w miasto.
Punkty wieczoru 3, lecimy
1 Praca do Comerco, mówiłem, że opowiem
Wyjątkowo mało wiem o tym mieście, nawet nie wiem co to za budynek. Zwiedzanie tak działa, że coś musi wzbudzić twoją ciekawość, abyś chciał więcej. Lizbona we mnie jej nie wzbudziła. Dobra już się nie tłumaczę, do opowiadania. Był tak zwany light show. Video mapping budynku. Ten był super fajny. Z efektami dźwiękowymi i super grafiką. Grafika opowiadała o historii, o głównych postaciach Portugalskich, trochę o żegludze, jakieś historie bitew. Bardzo było miło. No i był to ostatni dzień, kiedy to robili!
Tu widać ładne ujęcie, gdzie od prawej do lewej, są ważne postacie narodu od starszych do młodszych.
To mi się podobało.
2 Barrio Alto
Poszłem se w miasto, spać mogę w Sevilli, nieprawdaż? Barrio Alto najbardziej imprezowa dzielnica miasta. No i rzeczywiście cholera. TŁUMY, FULL LUDZI, PEŁNO WSZĘDZIE, knajpa na knajpie, ludź na ludziu. Ceny z kosmosu w niektórych miejscach, głośno, tłoczno i wszystko na raz. Myślę, że nie jedna dobra impreza tam miała miejsce. Ulga nastała jak wróciłem do domku.
3 Manery Portugalczyków
Na zakończenie, przemyślenie. Ci ludzie na pewno nie zaliczają się do tych wysublimowanych. Mało który kulturą się chwali. Ok Panowie dbają o ciała(jak mówią Panie), ale nie o tą kulturę chodzi. Czy na ulicy czy w sklepie.. Może to tylko mentalność w Lizbonie? Nie wiem.
Kolejny dzień bez zachwytu. Goodgetsbetter?
Pamiętajcie aby przed zwiedzaniem zaopatrzyć się w przewodnik, lub wiedzę. Tym razem wycieczki plan przygotowywał ktoś inny, ja tylko organizowałem, no i brakowało mi historycznej wiedzy, wstawek z ciekawostkami czy informacji o niektórych rzeczach…