Muzycznie /4/

Cześć!

Znalazłem tę oto piosenkę:

Lirycznie niezbyt mnie zaintrygowała. Muzycznie bardzo. Słuchałem nie wiem ile razy tego.. Cały dzień, potem drugi i trzeci. Te elektroniczne brzmienia ewidentnie trafiają w mój gust i działają na moje zmysły. Dodaj jego głos i jest cudownie. No więc tak pomyślałem, że tą przyjemną kompozycją podzielę się z wami. Bez historii, bez przemyśleń, oceńcie sami.

Uznałem również, że jedna piosenka to trochę mało. Stawiam na jakość, a nie na ilość ale.. dwie przesuperanckie piosenki to za dużo! Jednak pozwólmy sobie na trochę rozpusty w to piątkowe popołudnie. Muzyka zrobiła na mnie wrażenie, ukoiła me zmysły. Jej głos zrobił na mnie wrażenie, wbijał się w me myśli. Natomiast tekst piosenki uderzył mnie i sprowadził na ziemię. Czyli jednak trzeba wziąć wszystkie kości, a zarazem życie w swoje ręce. Całość piorunująca!

„I left you miles aways, can’t feel your breath in my hairs
It seems to be years, and I’m alone and fake
If this world is to small to be too, a world without sens if I’m without you
It’s always, the wrong ways, there’s no return to life so get your car and drive
Look at the game of our life, you’ve never took all the dice
After all, curtain falls, there’s no return to life so get the car and die”

Nie sprawiają wrażenia głupich, no i ich twórczość , mimo że francuska(!), zdaje się być przemyślana, absurdalna. Nawiązując do ich nazwy, sprawdź sam o co come on! Jabberwocky

Tym oto sposobem witamy weekend. Tymi cudownymi brzmieniami i niebanalnymi treściami.

Cieszcie się!
Pozdrawiam,
JK

Słowne środy /5/

Cześć!

To będzie piąta słowna środa z serii słowne środy pod rząd. Otóż NIE! Tym razem będzie z rzędu!
Tym razem troszkę inaczej.
Nie słownie, ale za to poprawnie!

W czym rzecz? W rzędach jak już to ukazałem!

taką informacje oto znalazłem, o czym nie wiedziałem:
pod rząd – popularny rusycyzm, od dawna (w telewizji, prasie, książkach) wypierający poprawne z rzędu. Powinno być Chorował cztery dni z rzędu (a nie pod rząd) albo Trafił dwie szóstki z rzędu (a nie pod rząd). Aczkolwiek, jak widać (patrz: TU), stanowisko niektórych lingwistów w tej kwestii z czasem staje się bardziej tolerancyjne i doprawdy nie wiadomo już, komu i czemu wierzyć.

Czym jest język? Czy kreacja nowych zwrotów/wyrażeń pomaga nam w precyzyjnym wyrażeniu siebie, czy wręcz przeciwnie, jak myślicie?

Heja!
Miłej środy życzy
J.K.

Fotorelacja /12/ Gibraltar

Cześć!

Chcieli mnie zabić, nie chcieli puścić przez granicę, małpy chciały mi aparat ukraść, angole patrzyli podejrzliwym wzrokiem, zgubiłem się w jednym z najmniejszych miejsc świata, ale dalej żyję!

DSC 3989 1024x678 Fotorelacja /12/ Gibraltar

Gibraltar!

Gdzie nie ma nic prawie, oprócz Upper Rock. W 711 roku zdobyty przez berberyjskiego wodza Tarika. Miejsce o które walczono wielokrotnie. Co do znaczenia Gibraltaru cytat z Wikipedii: „”The Rock” (Skała) miała w przeszłości (i ma nadal) ogromne znaczenie strategiczne, bowiem strzeże Cieśniny Gibraltarskiej, będącej jedynym połączeniem Morza Śródziemnego z Atlantykiem. To znaczenie szczególnie wzrosło w latach II wojny światowej – żadne nawodne jednostki flot Niemiec i Włoch nie mogły się tędy przedostać.”

DSC 3935 1024x678 Fotorelacja /12/ Gibraltar

Dygresja: Co z tym zabijaniem? Przed wjazdem do Gibraltaru Hiszpan nie zauważył jak jadę 80km/h i spod porządkowanej włączył się w ruch. Klakson, hamulec do końca, pisk opon i 8 sekundowa modlitwa, serce na Alasce, oczy poza głową, tętno 3 razy za duże. Chyba nawet zamknąłem oczy i już pomyślałem o tym kiepski scenariuszu jak z Golfiny zostają tylko dwa tylne kółka… No wyhamowałem, ze 3 milimetry mi zostały. Tak Hiszpanowi powiedziałem co myślę o nim, ale jak to Hiszpan uśmiechnął się i pokazał „no co, nic się nie stało przecież”. Tak więc zawał był blisko… Emocje były. Byle jak najmniej takich…

DSC 3934 1024x678 Fotorelacja /12/ Gibraltar

No i widać Maroko. Widać bardzo dobrze. Dobra bardziej praktycznie. Przewodnik mówi aby nie wjeżdżać samochodem i aby zwiedzić Main Street. Jedno i drugie bzdura. Wjechałem samochodem i była to najlepsza decyzja. Na main street nie ma NIC, może z wyjątkiem tańszych papierosów i alkoholu. Co jest na Gibraltarze do zrobienia? Punta Europa. To ta latarnia powyżej, jest tam też Shrine of our lady Europe. No i nie wiadomo skąd, taki ładny strumyczek:

DSC 3929 1024x678 Fotorelacja /12/ Gibraltar

Z widokiem na Upper Rock. Takie przyjemne miejsce, żeby przejechać.
Jeśli chodzi o dolne partie wyspy to odbyłem spacer po porcie, przyjemnie, ale rewelacji nie ma.

DSC 3896 1024x678 Fotorelacja /12/ Gibraltar

Kolejna dygresja: Poważnie zgubiłem się w centrum Gibraltaru. 45 minut szukałem drogi do miejsca, gdzie samochód został…

DSC 3892 1024x678 Fotorelacja /12/ Gibraltar

To by było tyle nie zachwycania się. Bo Gibraltar sam w sobie mnie zachwycił. Pojechałem na ten cały Upper Rock. Biedna Golfina. Jest tam bastion z cudownym widokiem, niesamowitym powalającym. Siedzieć tam mógł bym długo. Choć tym razem 2 godziny starczyły.

DSC 3939 1024x678 Fotorelacja /12/ Gibraltar

Są tunele z II wojny światowej nieopodal, ale wszystko było zamknięte już. Tak więc o nich ani o zamku Mauretańskim nie napiszę nic. Nie wiem jak tam na piechotę sobie radzić. Można się dostać na górę za 8 euro ale te wszystkie turystyczne szlaki… No nie wiem, polecam samochód definitywnie. Drogi ujmujące, widoki przejmujące. Ha! Co tam jeszcze jest? No małpy są, małpy… Są przyjemne, wesołe i kochające się. Niestety trzeba na nie też uważać bo lubią zabierać rzeczy. Ja z nimi problemu nie miałem, a ich zalotów świadkiem zostałem.

DSC 4009 1024x678 Fotorelacja /12/ Gibraltar

DSC 4004 1024x678 Fotorelacja /12/ Gibraltar

Cóż jeszcze o Gibraltarze powiedzieć można? W zeszłym tygodniu były ruchy militarne przeprowadzone przez brytyjską flotę. Wywołało to niezłe zamieszanie. Artykuł o tym co tam się wydarzyło. No i kontrole graniczne były zaostrzone, ale już przez stronę brytyjską i tylko dla Hiszpanów. To że godzinę na wyjazd czekałem miało swój urok. Upper Rock pięknie oświetlony no i co 10 minut wszyscy Hiszpanie czekający na wyjazd naciskali na klaksony. W tej pięknej, abstrakcyjnej, aurze doczekałem się wyjazdu. Wyobrażacie sobie 200 samochodów na raz trąbiących? Czułem się częścią czegoś dużego. Różnica taka, że im przeczesywali samochody wzdłuż i wszerz, pod maską i w bagażniku, a do mnie się uśmiechnęli i życzyli miłej drogi bez żadnej kontroli. No i tak, już z terenu Hiszpanii, wygląda ten dziwny, specyficzny, zakątek świata.

DSC 4026 1024x678 Fotorelacja /12/ Gibraltar

Pozdrawiam was gorąco i życzę wielu przygód!
J.K.

Słowne środy (4)

Jest, jest, jest! Kolejna środa!

HEJ!

Nie raz na pewno czytaliście, szczególnie w szkole, wiersz, opowiadanie, książkę, która sprawiała, że wasze głowy wskakiwały na wyższe obroty, nieprawdaż? Na przykład zastanawialiście się:
„Co za kret*n to napisał!?”
„Jak można tak źle pisać”
„Przecież to nie ma sensu!!!”
„Jak niby to ma zmienić moje życie?”
czy wreszcie
„po jaką cholerę ja to czytam?”

Takie zjawiska zdarzają się nam często kiedy chwytamy po gazetę, czy kiedy musimy coś przeczytać. W każdym razie mi. Bardzo często. Szczególnie na studiach, oj tak, szczególnie. Teraz chodzi o to, aby nazywać rzeczy po imieniu! No i na reszcie znalazłem to słowo. To słowo, które opisuje utwór literacki o niewielkiej wartości artystycznej, pisany mozolnie przez osobę pozbawioną talentu pisarskiego. Ileż razy ja nie wiedziałem jak to określić. Chociaż mamy takie uniwersalne słowo w polszczyźnie, którego używałem aby ocenić dane dzieło, naszą kochaną kur*ę, to jednak jest inne, minimalnie bardziej precyzyjne!

ELUKUBRACJA! Jest to po prostu: małej wartości utwór literacki lub inny tekst pisany z wysiłkiem i bez talentu.

To oto słowo zmienia moje życie. Od teraz wiem, że przeszedłem przez tyle elukubracji, że nie ma co się dziwić. Może wy też przechodzicie przez moje relacje i uznajecie je jako elukubracje? Nie wiem czy one już zaliczają się do utworu literackiego, ale chodzi o odczucia- mam nadzieję, że tak nie myślicie!

Tak więc tym pragmatycznym akcentem/słowem, mam nadzieję, że urozmaiciłem waszą kolejną środę.

Trzymajcie się ciepło,
HEJA!
J.K.

Muzycznie /3/ Hindi Zahra

Cześć!

Jest późno i jestem zmęczony i właściwie to nie wiem dlaczego, ale od jakiegoś czasu chcę się z wami nią podzielić. Jest cudowna!

Tak więc mimo, że już 3 rano to jak Hindi śpiewa, tak zrobię
„Stand Up on your two feet baby
it’s how it’s got to be”
jeszcze na chwilę, tylko na chwilę.

Imię marokańskie, takie też korzenie, w wieku 15lat przeniosła się do Francji. Towarzyszy mi od tego dnia, kiedy to w instytucie filozofii UW, uśmiechnięta Basia wbiegła i z daleka krzyczy ponad całą małostkową filozofią, ponad głowami pełnymi wielkich myśli, krzyczy strasznie, jakby Boga znalazła, świat zrozumiała:
„Jasieeeek! Muszę Ci coś pokazać!”
No i tak poznałem Hindi. Potem jechaliśmy metrem i na całkiem przyzwoitych Creative’ach Basii, pierwszy raz romansowałem z Panią o nazwisku na Z.

„Please set me free
Let the fire burn in me”

Na koncie ma swój album Handmade. Powiadają, że jeśli lubisz Norah Jones to i ją polubisz. Jej głos jak najbardziej da się polubić, no i tą delikatną gitarę. Cała płytka jest spokojna. Pani Hindi mimo pracy niegdyś w Luwrze, bardziej czuje się śpiewając po angielsku. Przy tym nie zapomina o swoich korzeniach!

No i nawet jeśli znajdę napisy to te, w dialekcie berberyjskim mi nic nie powiedzą. Nie potrzeba. Tak czy siak się rozpływam podczas gdy ona mi śpiewa „imik simik” i niech to znaczy żebym się walił, ja i tak uśmiechać się będę, rozkoszować, marzyć…

No i jak wrażenia? Zostaniecie znajomymi z Hindi Zahrą?

Pozdrawiam,
JK

PS: Jest tyle rzeczy muzycznie, którymi chcę się dzielić, że jest to niewyobrażalne!!!! Mam też nadzieję, że prędzej czy później i wy będziecie mi podsyłać swoje propozycje.

Heja!

Czy życie poza Lizboną istnieje?

Cześć!

Już nie Lizbona, ale wciąż niedaleko!
Dzień 3 i koniec Lizbony:

Kurs Cascais! Podobno piękne miasto i piękne plaże!

No i po 30 km zobaczyłem.

DSC 3815 1024x678 Czy życie poza Lizboną istnieje?

Malutkie plażyczki, pełne turystów, tłumy, tłok i przepychanki. To pomyślałem: nic tylko wakacje marzenie…
Przyjemnie było. Śniadanie w sieciówce „The world needs nata” pomogło, choć kawa ciężkostrawna… 2 godzinki, spacerek, trzy zdjęcia..

DSC 3843 1024x678 Czy życie poza Lizboną istnieje?

i w drogę…

Kierunek Sintra.
Podobno piękne miasto, słynne, cudowne i niezapomniane. Dojazd tam kosztował mnie wiele nerwów, podczas gdy jazda po mieście prawie zawału przysporzyła, tylko żeby nie zarysować Golfika… Prawie się udało, dowiecie się potem dlaczego.

Co w Sintrze? Rzekomo cudowny Pałac oraz zamek Maurów. No więc parkujemy samochód i idziemy. Po godzinie się zorientowaliśmy, że z tej sintry to 10 km do Pałacu i że tam to samochodem się jedzie! No więc w tył zwrot. Zmęczeni, ale dalej chętni. Samochód i wio na górę.

DSC 3852 1024x678 Czy życie poza Lizboną istnieje?

Zachęcające, nieprawdaż?

DSC 3853 1024x678 Czy życie poza Lizboną istnieje?

Palacio. Dojechaliśmy. Wstęp 13 euro do pałacu, a do ogrodów i ze wszystkim 50 euro. Choć w niedzielę do 13 za darmo. Była sobota. Przepraszam bardzo, ale 20 euro (13 za Palacio +7 za zamek Maurów) to jest prawie 100 pln. Żeby ktoś mi powiedział, żebym się nastawił, ale 100 żeby wejść do zamku czy coś. Tylko żeby się przejść. Najgorsze jest to, że drogi tak zrobili, że nie da się nawet podejść bliżej, żeby mieć ładny widok czy coś. Powiedzieliśmy kij z tym i zjechaliśmy.. Głodni, spoceni, zmęczeni, ale po zjeździe stał taki Heniek przy grillu. Napisane było 6euro za danie. No to co, idziemy. No i nareszcie regularne, prawidłowe żeberka z piwkiem zjedzone, no i w normalnej cenie! Porto dos sentidos na rua serpa pinto nieopodal Sintry. Tylko obsługa wolna. Portugalska taka, prawdziwa.

Energii nabraliśmy i na podbój zamku maurów poszliśmy. Pomyśleliśmy, że z drugiej strony może uda się dojść bliżej i coś więcej zobaczyć…

DSC 3855 1024x678 Czy życie poza Lizboną istnieje?

Nawet kamienie przesuwaliśmy aby się dostać.

DSC 3860 1024x678 Czy życie poza Lizboną istnieje?

Widoki ładne były, ale pocałowaliśmy klamkę. Kontrolę bilecików stosunkowo wcześnie. Nawet nie ma jak na górę wejść. Smutno mi było bo chciałem ładne zdjęcia i coś zobaczyć, poczytać. Na prawdę brakowało mi wiedzy podczas tej wyprawy. Nie udało się. Jest natomiast zagadka, co to?

DSC 3858 1024x678 Czy życie poza Lizboną istnieje?

Jadąc przez Sintrę drogi były tak krzywe, wyboiste, nierówne, że jak żem któregoś razu zahaczył to myślałem, że pół podwozia urwałem (ledwo zahaczyłem, ale lepiej brzmi z efektem hiperbolizacji). No więc zaparkowałem i pobiegłem. Zobaczyłem ten kamień z rysami świeżymi i tą plamę. Ten świeży olej.. Se myślę pięknie, to wrócimy do Sevilli. Poszedłem do Golfiny, sprawdzałem, oglądałem, dotykałem, to nic mojego. Na osłonie lekkie przytarcie, Golfina nie do zdarcia!

Pamiętajcie, że każda podróż to nie tylko miejsce, to przede wszystkim ludzie. No i tak właśnie tym razem skompletowanie nie było najlepsze, muszę przyznać. Widać po zdjęciach, a i odczucia podobne. Co nie zmienia faktu, że Sagres na prawdę ładniejsze niż Lizbona!

GoodGetsBetter? Jasne! W ten weekend Gibraltar!

Pozdrawiam z uśmiechem i mnóstwem energii,
Jan Krzysztofik.

LIZBONA – marzę, nie.

Cześć!

Aby wpis ten nie stał się tylko opisem, to zrobię z niego też mini poradnik dla podróżujących.

DSC 3569 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

No więc tak: Lizbona.

Znów Posrtugalia, znów podróż, znów przygoda.

Lizbona wygląda jak powyżej i jak poniżej.

DSC 3598 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

Dużo białych domków, klimat małego miasteczka, piękne zapachy unoszące się po okolicy, choć… można wejść w zakątki o których istnieniu raczej wolałoby się nie wiedzieć.
Bardzo charakterystyczne są też ich tramwaje no i wąskie, potwornie strome uliczki, oraz multum polskich turystów.

DSC 3603 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

W Lizbonie jest parę ciekawych rzeczy. Wspomniałem o klimacie małego miasteczka, tak to jest. Natomiast to miasto, miejscami, jest niesamowicie nowoczesne! Tak też posiada najdłuższy most w Europie, Vasco da Gamma- przejazd 2,50 euro ale wrażenie robi, to był ładny wjazd, z wielkimi nadziejami, do stolicy. Piękne oceanarium czy wielką rzekę Tejo.
Nasz apartament umiejscowiony był w samym centrum, na Travessa do Portugesa.

Po przybyciu poszliśmy na praca comerco, główny plac o którym później, potem do ubogiej(bardzo) katedry SE i do zamku św Jerzego. Wrażenia żadnego na mnie nie wywarły. Chyba, że znów mowa o tych uliczkach. Tutaj, tam na dole po lewej mieszkaliśmy.

DSC 3635 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

Jeśli chodzi o pierwszy dzień, to są dwie rzeczy, które należy odnotować! Po pierwsze tak: sieciówka jest taka jak „The world needs nata”, gdzie sprzedają Pasteis de Belem (Tu przepraszam za błąd w poprzednim wpisie, już wiem jak się piszę, choć akcentów nie zaznaczyłem). Uwaga! Ich spożycie w tym miejscu kosztuje euro za sztukę i grozi wielką dawką przyjemności oraz chęcią skonsumowania coraz to większych ilości!!!

DSC 3584 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

Drugą ciekawą rzeczą było to co spotkaliśmy:

DSC 3605 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.
DSC 3617 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

Największy foto book na świecie. 13 stron ze zdjęciami o Portugalii, na każdej stronie ok 780 zdjęć. Każda strona o innym regionie. Na prawdę bardzo mi się podobało. Chciałbym któregoś dnia mieć jakiś szalony pomysł i go zrealizować…
To było inspirujące.

No i tak muszę przyznać, że pierwszy dzień rozczarował, ale i zaskoczył. Po zaparkowaniu samochodu rano, wpadliśmy na Erika Hanne Susanne i Kanervę, czyli 4 osoby, które znaliśmy w całej Lizbonie, tak przypadkiem, tak o, tak bo świat jest mały. Oni byli w hostelu. To też tam z ludźmi z UK i USA i Niemcami zrobiliśmy wielką imprezę- wielkiego GRILLA no i dwa piwka też były. Dokładnie kupiliśmy 60, nie zostało nic. Super Bock i Sagres, dobre piwka, polecam!

DSC 3652 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.
(Nor-USA-IT-PL-FR-FIN)

Trzeba było zapomnieć o podróży (5h samochodem) oraz wrażeniach, bynajmniej nie powalających!

Podczas podróżowania krok numer jeden: nocleg. Znalazłem nam piękny apartament w Baixa Chaido za 10euro od osoby za noc. Hostel, gdzie nasi znajomi się zatrzymali kosztował 20 euro za noc. Gdzie się znajduje takie rodzynki? Polecam na airbnb.com. Korzystałem w Rzymie, Sevilli i teraz Lizbonie. Można na prawdę fajne miejsce znaleźć.!

LIZBONA 2 Oczekiwania zaspokojone, nie.

Dzień drugi to stosunkowo późna pobudka i fantastyczny widok na okolicę.

DSC 3691 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

Jak już wspomniałem, nie ja wycieczkę organizowałem, więc dnia drugiego zabrany zostałem do Oriente. Tak nazywała się stacja metra. Tak w ogóle to tym razem w składzie PL-Fr x2-It. Jak wspomnę później, nie był to najtrafniejszy wybór. W ogóle jeśli w grupie są choć 2 osoby jednej narodowości to już nie jest fajnie, remember!

DSC 3699 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.
DSC 3700 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

Tam było wielkie centrum handlowe DA GAMMA, z widokiem na most oraz Oceanarium i muzeum nauki. Poszliśmy na spacer, zrobić zdjęcia z mostem, niestety nie mam nic ładnego, ale jestem ja, o.

DSC 3721 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

Było przyjemnie, ale głód doskwierał. Poszliśmy do restauracji sieciówki- Chimarrao. Typowe jedzenie. Brazylijskie. Za 8.90 jeż ile chcesz, tak zwane rodizio. W soboty, niedziele i święta 12,90. No więc najedliśmy się, mówię wam. Ja i Koko nie chcieliśmy wychodzić, ale dziewczyny już się nudziły. Uczta podniebienia to nie była, ale rozpusty i żądzy jedzenia zdecydowanie tak.

Plan był prosty potem. Rozdzielamy się, Koko i Hind lecą do Oceanarium, a ja i Flo do Parku Edwarda VII. Tylko dajcie usiąść chwilę po jedzeniu, błagam…
No i usiedliśmy z widokiem na most, spokojnie. No i wtedy podbiega ta baba, jak nie zaczęła do nas krzyczeć, wymachiwać, gestykulować toż myślałem, że zabije. Hind mówi w tym dziwnym ksz ksz języku i nam przetłumaczyła:
„Nie wdawajcie się w relacje, nie warto, skończycie tak jak ja. Zawsze to samo, cham jeden. Nie ma co marnować życia” i pobiegła. No konsternacja spora, ale czasu nie było. Podbiega ten koleś w kapeluszu i zaczyna w tym języku kszksz xxrraa ksz tuka sszka!! i pokazuje na tą kobietę, za którą zaczyna biec! Nie powiem, nie wiedzieliśmy jak zareagować. Po 3 minutach, jak już wszystko przedyskutowaliśmy, podeszła Pani z wózkiem i nas ładnie poinformowała, że to ‚candy camera’. No i tak o to nas nabrali. Fajni byli, no i w Portugalskiej telewizji też będę.
Tak wyglądaliśmy:

DSC 3731 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.
Jak znajdziemy filmik, to opublikuje.

Jak planowaliśmy tak zrobiliśmy i żeśmy się rozdzielili.

Park Edwarda. No ok, ładne zdjęcie mam, o

DSC 3751 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

DSC 3743 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

Tylko po co mi zdjęcie flagi Portugalii? Tak serio to widok był ładny, ale zdjęć ładnych nie zrobiłem, nie wiem czemu. Fajne dwie sprawy. Jedna, że Portugalczycy wiedzą, że myślenie nie boli i że płacić za nie nie trzeba, dowód

DSC 3737 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

Drugie to taki król pijący Brazylię na budynku, zawsze to urozmaicenie:

DSC 3754 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

No i wieczorem żeśmy się spotkali, do Belem pojechali (tam skąd te ciasteczka są!). Wszystko już zamknięte, bo za późno żeśmy się zebrali, ale zdjęcie z Tower do Belem mamy, o.

DSC 3779 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

Ładnie tam było, ale znów historii zabrakło i też tak.. Tak jakoś tak nijakoś cały dzień.

Posiedzieli i wrócili, pomnik odkrywców zobaczyli. Dzieci zmęczone spać poszły, a ja w miasto.

Punkty wieczoru 3, lecimy

DSC 3796 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.
1 Praca do Comerco, mówiłem, że opowiem
Wyjątkowo mało wiem o tym mieście, nawet nie wiem co to za budynek. Zwiedzanie tak działa, że coś musi wzbudzić twoją ciekawość, abyś chciał więcej. Lizbona we mnie jej nie wzbudziła. Dobra już się nie tłumaczę, do opowiadania. Był tak zwany light show. Video mapping budynku. Ten był super fajny. Z efektami dźwiękowymi i super grafiką. Grafika opowiadała o historii, o głównych postaciach Portugalskich, trochę o żegludze, jakieś historie bitew. Bardzo było miło. No i był to ostatni dzień, kiedy to robili!
Tu widać ładne ujęcie, gdzie od prawej do lewej, są ważne postacie narodu od starszych do młodszych.

DSC 3807 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

To mi się podobało.
2 Barrio Alto
Poszłem se w miasto, spać mogę w Sevilli, nieprawdaż? Barrio Alto najbardziej imprezowa dzielnica miasta. No i rzeczywiście cholera. TŁUMY, FULL LUDZI, PEŁNO WSZĘDZIE, knajpa na knajpie, ludź na ludziu. Ceny z kosmosu w niektórych miejscach, głośno, tłoczno i wszystko na raz. Myślę, że nie jedna dobra impreza tam miała miejsce. Ulga nastała jak wróciłem do domku.
3 Manery Portugalczyków
Na zakończenie, przemyślenie. Ci ludzie na pewno nie zaliczają się do tych wysublimowanych. Mało który kulturą się chwali. Ok Panowie dbają o ciała(jak mówią Panie), ale nie o tą kulturę chodzi. Czy na ulicy czy w sklepie.. Może to tylko mentalność w Lizbonie? Nie wiem.
Kolejny dzień bez zachwytu. Goodgetsbetter?

Pamiętajcie aby przed zwiedzaniem zaopatrzyć się w przewodnik, lub wiedzę. Tym razem wycieczki plan przygotowywał ktoś inny, ja tylko organizowałem, no i brakowało mi historycznej wiedzy, wstawek z ciekawostkami czy informacji o niektórych rzeczach…

Słowne środy (3)

Cześć!

Kolejna środa, kolejne słowo. Chciałem coś na prawdę fajnego. Będzie coś przyjemnego. Muszę wam zdradzić natomiast, że słówko na za tydzień już mam gotowe i nie mogę się doczekać aby się nim z wami podzielić.

Tymczasem słówko na dziś: wagabunda czyli osoba lubiąca się włóczyć czy też obieżyświat (w tym znaczeniu chciałbym się kiedyś nazwać wagabundą). Znaczy też tramp, włóczęga, włóczykij.

GoodGetsBetter
Pozdrawiam,
JK

Słowa dwa przemyśleń o Portugalii

Cześć!

Jak wiecie, drugi raz udałem się do Portugalii, właśnie dlatego podzielę się przemyśleniami, mam nadzieję, że wzburzę w was chęć do dyskusji.

Obserwacji garść.
Zaczynając od języka. Na prawdę nie lubię portugalskiego. Brzmi brzydko, nie ma polotu, urodą porównywalny do ich kobiet. Właśnie! Tak jak facet przejdzie to jeszcze. Natomiast jeśli chodzi o kobiety to na prawdę ubogi kraj, oj ubogi…
Jeśli chodzi o muzykę. Radio używane przez parę godzin w zupełności starczy mi na duuużo czasu. Ich muzyka jest ni to rytmiczna, ni to ładnie brzmi, to nie ma nic w sobie. Może to przez ich język? Nie wiem sam.. Co do muzyki i radio. Jak radio to gdzie? W samochodzie!
No właśnie… Jeśli zastanawiacie się jak jeździ ktoś kto nie potrafi jeździć, udajcie się do PORTUGALII! Ci ludzie chcą cię zabić na każdym skrzyżowaniu, tylko po to aby potem nie przekroczyć 60km/h gdy ograniczenie jest do 80.

To tyle… z rzeczy nie pozytywnych.
Efekt Whaaat theeee fuuuuuuuuck był nadużywany przeze mnie podczas tej wycieczki.
Teraz pora na efekt Hell YEAH!
Widoki, jedzenie, zapachy , smaki, kraj…
Kraj jest piękny mimo, że trochę chaotyczny się zdaje.
Jedzenie jest baardzo dobre na prawdę. Wcale nie tanie natomiast. No i mają swoje piwa dwa, Sagres i coś tam Book: Rock book czy coś takiego, które są bardzo bardzo w porządku no i zielone wina! Gastronomiczne czad! Muszę spróbować herbaty z cytryny no i te ciasteczka pastel de bellem……………………….

Teraz z innej beczki:
Wiecie co Hiszpanie mówią o Portugalczykach? Zaraz, zaraz.
Wiecie co Polacy mówią o Hiszpanach?
Że są wolni, mało pracują, myślą o sieście i nie dużo więcej…
Teraz co Hiszpanie mówią o Portugalczykach?
Ze są wolni, nic nie robią i nic im się nie chce.
Rozumiecie?
Myślę, że to nieźle oddaje stan rzeczy.
No i ubodło mnie to uturystycznienie w Portugalii. To wpatrywanie się w turystę wygłodniałymi oczami. W Hiszpanii turyzm jest bardziej dotkliwy, a jednak ich stosunek jest jakiś taki bardziej zdrowy.

Jakie były wasze wrażenia? Byliście w Portugalii? Co myślicie o niej i ich ludziach? Przesadzam, może nie mam racji? Podzielcie się opinią!

Pozdrawiam,
JK

Sagres – Fotorelacja c.d. (Monchique)

Dzień drugi!

To znowu MY!
DSC 3482 1024x678 Sagres   Fotorelacja c.d. (Monchique)

Wstajemy, jemy, myjemy, gadamy, śmiejemy, ale już 10 rano: co robić!?
Jak zawsze na organizatora liczyć można, tak też tym razem, pomysłów garść miałem. Monchique. Gdzieś wyczytałem u wujka google, że taka ładna miejscowość, że warto, że zjeść można, że coś tam. No i szczyt góry- Foia z rzekomo zapierającymi dech w piersiach widokami. Wycieczka, po mojej porannej prezentacji zgodziła się na taki plan. Oczywiście przed obowiązkowo plaża. Powiedziałem, że znajdziemy coś extra! No i znaleźliśmy coś nieziemskiego!!! Udaliśmy się na północ w stronę miejscowości Aljezur, aby było bliżej gór. W którymś momencie była taka mała tabliczka ze zjazdem na plażę Amado. Jak było?

O TAK!
DSC 3421 1024x678 Sagres   Fotorelacja c.d. (Monchique)

No i poszliśmy tą cudowną plażą do końca, do końca i doszliśmy do górki. Trochę pod górkę i znaleźliśmy coś takiego:
DSC 34471 678x1024 Sagres   Fotorelacja c.d. (Monchique)

Zejść łatwo nie było, ale się udało… a tam:

DSC 3452 1024x678 Sagres   Fotorelacja c.d. (Monchique)

więcej zdjęć z samowyzwalaczem
DSC 3466 1024x678 Sagres   Fotorelacja c.d. (Monchique)

no i plaża w pełnej krasie.
DSC 3453 1024x678 Sagres   Fotorelacja c.d. (Monchique)

Słuchajcie zdjęcia tego nie oddają. NIE BYŁO TAM NIKOGO. Piasek był cudowny, całość była tylko dla nas. Mgła nas łaskotała, a słońce przebijało się przez chmury i łuskało nasze ciała. Fale groźnie brzmiały, momentami woda nasze ciała chłodziła. Czuliśmy się jak na bezludnej wyspie. BYŁO absolutnie niesamowicie! Zdjęcia tego nie oddają. No i ta mgła… Dodawała takiego klimatu… Niewyobrażalne!

Spędziliśmy tak trochę czasu. W którymś momencie uznaliśmy, że czas na nas. Bo do Sevilli trzeba kiedyś wrócić. No ale najpierw Monchique i Foia…. Pojechaliśmy na sam szczyt.

DSC 3475 1024x678 Sagres   Fotorelacja c.d. (Monchique)

DSC 3494 1024x678 Sagres   Fotorelacja c.d. (Monchique)

Chyba nie trzeba dużo opisywać, nie? Widok piękny.! Po drodze dużo restauracji ale turystycznych. Nacieszyliśmy oczy i zdjęcia porobiliśmy. Ah nie zapominajcie ucieszyć waszej wyobraźni drogą, która tam prowadziła! Tak ,tak, równie piękna.

DSC 3499 1024x678 Sagres   Fotorelacja c.d. (Monchique)

DSC 3491 1024x678 Sagres   Fotorelacja c.d. (Monchique)

DSC 3519 803x1024 Sagres   Fotorelacja c.d. (Monchique)

cropped DSC 3505 Sagres   Fotorelacja c.d. (Monchique)

Ładne zdjęcia, nieprawdaż?
Mhmm było ładnie.
Znaleźliśmy knajpkę z ładnym widokiem ale drogawo… Więc zjechaliśmy do Monchique, gdzie jakieś coś zjedliśmy dwa zdjęcia zrobiliśmy, oto i one:

DSC 3547 1024x678 Sagres   Fotorelacja c.d. (Monchique)

DSC 3548 1024x678 Sagres   Fotorelacja c.d. (Monchique)

i do domu wracaliśmy. Monchique bardzo ładne miasteczko, klimatyczne. Na pewno gdzieś można super zjeść, trzeba znaleźć tylko gdzie. Nam się nie udało. No więc tak oto wróciliśmy o 3 rano do Sevilli. Ekipa zmęczona spać poszła a mnie dzielnie Golfina do domu prowadziła. Było nieziemsko. Doprawdy, zresztą sami widzicie, czyż nie?