Archiwum kategorii: Myśli

Back to where I belong…

Cześć!

Long time no see, ale to nie istotne. Mało podróży, mało zdjęć, o czym tu pisać?

DSC 9499 1024x678 Back to where I belong...

Ponownie, dzięki uprzejmości D. udało mi się zrobić fajną rzecz!
Mianowicie, znowu gościnnie cykałem zdjęcia na meczu. Tym razem Polska vs Gruzja. Zanim o piłce nożnej to o fotografii słowa dwa chciałbym…

DSC 9501 1024x678 Back to where I belong...

Fotografia nie jest jak jazda na rowerze, że jak nie jeździsz i wsiądziesz to pojedziesz. Jak zdjęć nie robisz na codzień to po pół roku nie jest tak, że weźmiesz swój sprzęt i ciach ciach ciach poeazja pisana obrazem Ci wyskoczy. Drugie przemyślenie to odnośnie sprzętu. Że niby rozmiar nie ma znaczenia, a jednak. Jeśli chodzi o foto sportowe to sprzęt ma znaczenie. Cholerne. Tak, mam kompleksy w związku z tym. Może, któregoś dnia więcej czasu się pojawi i możliwość rozwijania zamiłowania zawita na horyzoncie?

DSC 9611 1024x701 Back to where I belong...

Co do reszty przemyśleń to są proste: Piłka. Polska 4-0. Tak ma być. Dzięki trenerze!

DSC 9614 1024x664 Back to where I belong...

DSC 9579 1024x678 Back to where I belong...

DSC 9533 875x1024 Back to where I belong...

DSC 9531 1024x678 Back to where I belong...

DSC 9529 1024x678 Back to where I belong...

DSC 9453 1024x678 Back to where I belong...

DSC 9825 1024x678 Back to where I belong...

DSC 9741 1024x678 Back to where I belong...

DSC 9819 1024x678 Back to where I belong...

DSC 9759 1024x678 Back to where I belong...

DSC 9762 1024x678 Back to where I belong...

DSC 9733 1024x678 Back to where I belong...

DSC 9729 1024x678 Back to where I belong...

DSC 9717 1024x678 Back to where I belong...

DSC 9685 1024x678 Back to where I belong...

DSC 9647 1024x678 Back to where I belong...

DSC 9619 1024x678 Back to where I belong...

DSC 9598 1024x659 Back to where I belong...

DSC 9554 1024x678 Back to where I belong...

Tutaj jeszcze zdjęcie obrazujące, że polska gospodarka ma się dobrze a zasiłki dla bezrobotnych jeszcze lepiej…
DSC 9840 1024x678 Back to where I belong...

Po meczu, nad wisłą, kibiców pochłonęło zmęczenie w związku z emocjami.
DSC 9849 1024x678 Back to where I belong...

Tak, jak mnie teraz porywa zmęczenie.
W związku z powyższym wszystkim życzę wielu ekscytujących chwil i mam nadzieję, że do niebawem!

Ostatnia prosta..

Nicea. McGuire.

Czy to się da ubrać w słowa?
21.30 Otwiera nam Ashley (inaczej się nazywała, ale zostało Ashley).
Mówi:
-nie znam człowieka, ale daje spać, jest ok. Idziemy na piwo?
No i tak udaliśmy się nad plaże. Tam zachciało mi się piwa, piwa, piwa i nocnych zdjęć. Tak więc proszę.

DSC 8894 1024x678 Ostatnia prosta..

DSC 8865 1024x678 Ostatnia prosta..

DSC 8856 1024x678 Ostatnia prosta..

DSC 8860 1024x678 Ostatnia prosta..

Umówiliśmy się o 1 w domu, jak ja poszedłem na spacer. Wróciłem na czas a chwilę po mnie zjawił się McGuire. Ze swoim OLBRZYMIM ciemnoskórym kolegą, Mikelem. Mikel na szczęście szybko poszedł więc się uspokoiłem…

Mieszkanie owo zostawiało wiele do życzenia. Jego czystość, jego wyposażenie, ilość rzeczy (ZA DUŻO), rodzaj rzeczy, i tak dalej…. Do życzenia nie zostawiał zbyt wiele za to sam gospodarz… Miał równo nie równo pod sufitem. Był menem, ale mało człowiekiem. Miał niezłe przeżycia. Spotkania AA były codziennością, formy medytowania jakie tylko kolwiek sobie możesz wymarzyć. Tak też przegadaliśmy do godziny 04.30. Potem trzeba było się przespać…

DSC 8900 1024x678 Ostatnia prosta..

Już wiedziałem, że nie wyjedziemy z rana, jak planowane. Już wiedziałem, że będzie ciekawie. Tak było. Z rana kolejne rozmowy o wszystkim i niczym. Głębokie. Wiara, tolerancja, wolność, wojna, żaden temat nie był nam straszny. Wszsytkiemu stawialiśmy czoła jak mogliśmy. Było to intrygującę i czasochłonne. W końcu zdecydowaliśmy się na spacer i zwiedzanie. Nicea jest równie cudowna… jak my!

DSC 8905 1024x678 Ostatnia prosta..

W Nicei na głównym placu jest Pani. Pani śpiewa Edith Piath. Śpiewa świetnie, jest cudowna. Do tego jest świetnia lodziarnia. Do tego jest Socca, która jest bardzo dobra. No i wszędzie towarzyszący McGuire, który porzucił pracę, uznając, że tak będzie lepiej. Nicea jest bardzo urokiwa. Aczkolwiek podobno ludzie są strasznie nie mili!

DSC 8916 1024x678 Ostatnia prosta..

Rzecz w tym, że tak byliśmy zaintrygowani wszyscy sobą nawzajem, że zdjęcia miasta wydawały się zbędne i nijakie. To miasto może też wcale nie jest takie extra? Może jest? Nie wiem… Było to ciekawe przeżycie. Ciąg dalszy snu. Może zachaczało o spiritualizm? Nie wiem, na trzeźwo ciężko to ocenić. Dom był oczywiście alcohol free zone. Ta cała sytuacja też mnie zmiotła z powierzchni ziemii. W świeży sposób. Na szczęście rzeczywistość przyszła z pomocą i już parę godzin później była tarta rustica w Mediolanie, a nasza podróż dobiegła końca. Dziękuję Ci bardzo S.

DSC 8919 1024x678 Ostatnia prosta..

What is Life about?

Nie wiem jak zatytułować ten wpis, ale to nie jest największym problemem.

Kłopotliwe jest to, że nie wiem jak opisać to, pod jakim wrażeniem jestem.

Natomiast od początku. Opcji na podróżowanie jest wiele. Na nocleg też parę. couchsurfing, hotel, hostel, namiot, w samochodzie, na dziko no i ta coraz bardziej popularna droga via airbnb. Używałem airbnb już parę razy w życiu. Zawsze z sukcesem i zadowoleniem. Broń bożę reklamy tu robić nie będę..!
Sęk w tym, że dzięki temu portalowi trafiliśmy na Andrew. Andrew jest EXTRA człowiekiem.

airbnb 1024x678 What is Life about?

W jego domu oprócz jego zakręconych kolegów, kobiety z synem z Danii, spotkaliśmy parę ze stanów za miesiąc odchodzącego na emeryture Larry’ego oraz Tracy z którymi rozmowy o najciekawszych rzeczach nie miały końca!!! Byli oni pełni radości, chęci do życia, opowiadania, śmiania się i dzielenia się z czwórką dzieciaków! Do tego dochodził Andrew. Andrew, który w nocy by wstał tylko po to aby ci przynieść koc, który o 23.00 pojechał załatwić gaz abyśmy mogli grilla zrobić sobie…. Andrew, który ugościł nas cheddarem oraz kawą. Andrew, który jest osobą z ciekawą historią a do tego zapewne najbardziej wierzącą osobą ze wszystkich przeze mnie poznanych. Niesamowicie skromną, pomocną i radosną osobą jest ten Andrew. Do tego Andrew mieszka w super miejscu i jakbyście kiedyś chcieli to za niewielką opłatą możecie do niego wpaść na wakacje! POLECAM!

airbnb 1 1024x678 What is Life about?

W takim gronie (głównie) Larry, Tracy, Andrew świętowaliśmy wspólnie wieczory. Przygotowując grilla, kolacje, pijąc wina, podziwiając niesamowity widok na morze w oddali.

airbnb 3 1024x768 What is Life about?

Dom w którym się zatrzymaliśmy to oddzielna historia. Na pewno tam wrócę. Każdemu bym polecał. Względy ekonomiczne nie grają roli, bo każdego będzie stać, na pewno!

Przesłania nie będzie. Zwyczajnie chciałem się podzielić historią, która mnie niesamowicie uradowała. Dała mi poczucie nierealności i powrót do rzeczywistości będzie bardzo ciężki…
Ze wszystkimi pozostajemy w kontakcie, chociaż mailowym! 🙂

Sprawka to tych paru osób, tego miejsca, tych chwil, że zachciało się wszystkiego trochę bardziej 🙂
Chciałbym więcej takich super ludzi spotykać na swojej drodzę i tego sobie życzę ale również i wam!

Wiecie co było fajne? Z dala od domu, coraz dalej od dzieciństwa, ale jednak. W niedzielę rano jak Tracy i Larry wyjeżdżali, przed nami, kazali nam szukać jajek wielkanocnych. Tak każde z nas dostało po jajku czekoladowym, wielkanocnym 🙂

airbnb 2 1024x962 What is Life about?

QUOTE:
” It was really special to have you guys here! You guys were fabulous! Please extend my greetings to Flo, Jan and Bernhard! My Facebook is Andrew L P Culatto if anybody wants to stay in touch that way. I pray you all the best and i really do hope that we meet again. You are all welcome! Thank you for being so appreciative and generous. I felt that the house was being used and i was living ‚the dream’ with you all here and befriending the Americans, my brother and everybody!
I hope you have arrived safety and you are at peace, lots of love,
Andrew.”

Start Up

Cześć wam!

Na pewno każdy z was wie co to start up.

Nie każdy z was wie za to ile czasu pochłania. Tak więc pochłania czas cały i wkoło i więcej. Dlatego też opuszczam się.

Kupiłem za to bilety do Mediolanu na 28, listopada, więc jakaś fajna fotorelacja się pojawi. Tak, zarezerwowałem też już bilety pociągowe do Wenecji oraz Turynu, będzie ładnie!

Pozdrawiam was i zachęcam do rozpowszechniania Planet Spain.
PlanetSpain.es

PLAMNET SPAIN Start Up

Żeby nie było zupełnie smutno to podzielę się z wami piosenką, którą koleżanka mi podesłała:


Jeszcze nie mam do niej stosunku, ale : What the does the fox say?
Poniedziałek, miłej pracy wszystkim!!!!!

Pozdrawiam,
JK

Muzycznie /4/

Cześć!

Znalazłem tę oto piosenkę:

Lirycznie niezbyt mnie zaintrygowała. Muzycznie bardzo. Słuchałem nie wiem ile razy tego.. Cały dzień, potem drugi i trzeci. Te elektroniczne brzmienia ewidentnie trafiają w mój gust i działają na moje zmysły. Dodaj jego głos i jest cudownie. No więc tak pomyślałem, że tą przyjemną kompozycją podzielę się z wami. Bez historii, bez przemyśleń, oceńcie sami.

Uznałem również, że jedna piosenka to trochę mało. Stawiam na jakość, a nie na ilość ale.. dwie przesuperanckie piosenki to za dużo! Jednak pozwólmy sobie na trochę rozpusty w to piątkowe popołudnie. Muzyka zrobiła na mnie wrażenie, ukoiła me zmysły. Jej głos zrobił na mnie wrażenie, wbijał się w me myśli. Natomiast tekst piosenki uderzył mnie i sprowadził na ziemię. Czyli jednak trzeba wziąć wszystkie kości, a zarazem życie w swoje ręce. Całość piorunująca!

„I left you miles aways, can’t feel your breath in my hairs
It seems to be years, and I’m alone and fake
If this world is to small to be too, a world without sens if I’m without you
It’s always, the wrong ways, there’s no return to life so get your car and drive
Look at the game of our life, you’ve never took all the dice
After all, curtain falls, there’s no return to life so get the car and die”

Nie sprawiają wrażenia głupich, no i ich twórczość , mimo że francuska(!), zdaje się być przemyślana, absurdalna. Nawiązując do ich nazwy, sprawdź sam o co come on! Jabberwocky

Tym oto sposobem witamy weekend. Tymi cudownymi brzmieniami i niebanalnymi treściami.

Cieszcie się!
Pozdrawiam,
JK

LIZBONA – marzę, nie.

Cześć!

Aby wpis ten nie stał się tylko opisem, to zrobię z niego też mini poradnik dla podróżujących.

DSC 3569 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

No więc tak: Lizbona.

Znów Posrtugalia, znów podróż, znów przygoda.

Lizbona wygląda jak powyżej i jak poniżej.

DSC 3598 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

Dużo białych domków, klimat małego miasteczka, piękne zapachy unoszące się po okolicy, choć… można wejść w zakątki o których istnieniu raczej wolałoby się nie wiedzieć.
Bardzo charakterystyczne są też ich tramwaje no i wąskie, potwornie strome uliczki, oraz multum polskich turystów.

DSC 3603 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

W Lizbonie jest parę ciekawych rzeczy. Wspomniałem o klimacie małego miasteczka, tak to jest. Natomiast to miasto, miejscami, jest niesamowicie nowoczesne! Tak też posiada najdłuższy most w Europie, Vasco da Gamma- przejazd 2,50 euro ale wrażenie robi, to był ładny wjazd, z wielkimi nadziejami, do stolicy. Piękne oceanarium czy wielką rzekę Tejo.
Nasz apartament umiejscowiony był w samym centrum, na Travessa do Portugesa.

Po przybyciu poszliśmy na praca comerco, główny plac o którym później, potem do ubogiej(bardzo) katedry SE i do zamku św Jerzego. Wrażenia żadnego na mnie nie wywarły. Chyba, że znów mowa o tych uliczkach. Tutaj, tam na dole po lewej mieszkaliśmy.

DSC 3635 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

Jeśli chodzi o pierwszy dzień, to są dwie rzeczy, które należy odnotować! Po pierwsze tak: sieciówka jest taka jak „The world needs nata”, gdzie sprzedają Pasteis de Belem (Tu przepraszam za błąd w poprzednim wpisie, już wiem jak się piszę, choć akcentów nie zaznaczyłem). Uwaga! Ich spożycie w tym miejscu kosztuje euro za sztukę i grozi wielką dawką przyjemności oraz chęcią skonsumowania coraz to większych ilości!!!

DSC 3584 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

Drugą ciekawą rzeczą było to co spotkaliśmy:

DSC 3605 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.
DSC 3617 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

Największy foto book na świecie. 13 stron ze zdjęciami o Portugalii, na każdej stronie ok 780 zdjęć. Każda strona o innym regionie. Na prawdę bardzo mi się podobało. Chciałbym któregoś dnia mieć jakiś szalony pomysł i go zrealizować…
To było inspirujące.

No i tak muszę przyznać, że pierwszy dzień rozczarował, ale i zaskoczył. Po zaparkowaniu samochodu rano, wpadliśmy na Erika Hanne Susanne i Kanervę, czyli 4 osoby, które znaliśmy w całej Lizbonie, tak przypadkiem, tak o, tak bo świat jest mały. Oni byli w hostelu. To też tam z ludźmi z UK i USA i Niemcami zrobiliśmy wielką imprezę- wielkiego GRILLA no i dwa piwka też były. Dokładnie kupiliśmy 60, nie zostało nic. Super Bock i Sagres, dobre piwka, polecam!

DSC 3652 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.
(Nor-USA-IT-PL-FR-FIN)

Trzeba było zapomnieć o podróży (5h samochodem) oraz wrażeniach, bynajmniej nie powalających!

Podczas podróżowania krok numer jeden: nocleg. Znalazłem nam piękny apartament w Baixa Chaido za 10euro od osoby za noc. Hostel, gdzie nasi znajomi się zatrzymali kosztował 20 euro za noc. Gdzie się znajduje takie rodzynki? Polecam na airbnb.com. Korzystałem w Rzymie, Sevilli i teraz Lizbonie. Można na prawdę fajne miejsce znaleźć.!

LIZBONA 2 Oczekiwania zaspokojone, nie.

Dzień drugi to stosunkowo późna pobudka i fantastyczny widok na okolicę.

DSC 3691 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

Jak już wspomniałem, nie ja wycieczkę organizowałem, więc dnia drugiego zabrany zostałem do Oriente. Tak nazywała się stacja metra. Tak w ogóle to tym razem w składzie PL-Fr x2-It. Jak wspomnę później, nie był to najtrafniejszy wybór. W ogóle jeśli w grupie są choć 2 osoby jednej narodowości to już nie jest fajnie, remember!

DSC 3699 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.
DSC 3700 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

Tam było wielkie centrum handlowe DA GAMMA, z widokiem na most oraz Oceanarium i muzeum nauki. Poszliśmy na spacer, zrobić zdjęcia z mostem, niestety nie mam nic ładnego, ale jestem ja, o.

DSC 3721 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

Było przyjemnie, ale głód doskwierał. Poszliśmy do restauracji sieciówki- Chimarrao. Typowe jedzenie. Brazylijskie. Za 8.90 jeż ile chcesz, tak zwane rodizio. W soboty, niedziele i święta 12,90. No więc najedliśmy się, mówię wam. Ja i Koko nie chcieliśmy wychodzić, ale dziewczyny już się nudziły. Uczta podniebienia to nie była, ale rozpusty i żądzy jedzenia zdecydowanie tak.

Plan był prosty potem. Rozdzielamy się, Koko i Hind lecą do Oceanarium, a ja i Flo do Parku Edwarda VII. Tylko dajcie usiąść chwilę po jedzeniu, błagam…
No i usiedliśmy z widokiem na most, spokojnie. No i wtedy podbiega ta baba, jak nie zaczęła do nas krzyczeć, wymachiwać, gestykulować toż myślałem, że zabije. Hind mówi w tym dziwnym ksz ksz języku i nam przetłumaczyła:
„Nie wdawajcie się w relacje, nie warto, skończycie tak jak ja. Zawsze to samo, cham jeden. Nie ma co marnować życia” i pobiegła. No konsternacja spora, ale czasu nie było. Podbiega ten koleś w kapeluszu i zaczyna w tym języku kszksz xxrraa ksz tuka sszka!! i pokazuje na tą kobietę, za którą zaczyna biec! Nie powiem, nie wiedzieliśmy jak zareagować. Po 3 minutach, jak już wszystko przedyskutowaliśmy, podeszła Pani z wózkiem i nas ładnie poinformowała, że to ‚candy camera’. No i tak o to nas nabrali. Fajni byli, no i w Portugalskiej telewizji też będę.
Tak wyglądaliśmy:

DSC 3731 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.
Jak znajdziemy filmik, to opublikuje.

Jak planowaliśmy tak zrobiliśmy i żeśmy się rozdzielili.

Park Edwarda. No ok, ładne zdjęcie mam, o

DSC 3751 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

DSC 3743 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

Tylko po co mi zdjęcie flagi Portugalii? Tak serio to widok był ładny, ale zdjęć ładnych nie zrobiłem, nie wiem czemu. Fajne dwie sprawy. Jedna, że Portugalczycy wiedzą, że myślenie nie boli i że płacić za nie nie trzeba, dowód

DSC 3737 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

Drugie to taki król pijący Brazylię na budynku, zawsze to urozmaicenie:

DSC 3754 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

No i wieczorem żeśmy się spotkali, do Belem pojechali (tam skąd te ciasteczka są!). Wszystko już zamknięte, bo za późno żeśmy się zebrali, ale zdjęcie z Tower do Belem mamy, o.

DSC 3779 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

Ładnie tam było, ale znów historii zabrakło i też tak.. Tak jakoś tak nijakoś cały dzień.

Posiedzieli i wrócili, pomnik odkrywców zobaczyli. Dzieci zmęczone spać poszły, a ja w miasto.

Punkty wieczoru 3, lecimy

DSC 3796 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.
1 Praca do Comerco, mówiłem, że opowiem
Wyjątkowo mało wiem o tym mieście, nawet nie wiem co to za budynek. Zwiedzanie tak działa, że coś musi wzbudzić twoją ciekawość, abyś chciał więcej. Lizbona we mnie jej nie wzbudziła. Dobra już się nie tłumaczę, do opowiadania. Był tak zwany light show. Video mapping budynku. Ten był super fajny. Z efektami dźwiękowymi i super grafiką. Grafika opowiadała o historii, o głównych postaciach Portugalskich, trochę o żegludze, jakieś historie bitew. Bardzo było miło. No i był to ostatni dzień, kiedy to robili!
Tu widać ładne ujęcie, gdzie od prawej do lewej, są ważne postacie narodu od starszych do młodszych.

DSC 3807 1024x678 LIZBONA   marzę, nie.

To mi się podobało.
2 Barrio Alto
Poszłem se w miasto, spać mogę w Sevilli, nieprawdaż? Barrio Alto najbardziej imprezowa dzielnica miasta. No i rzeczywiście cholera. TŁUMY, FULL LUDZI, PEŁNO WSZĘDZIE, knajpa na knajpie, ludź na ludziu. Ceny z kosmosu w niektórych miejscach, głośno, tłoczno i wszystko na raz. Myślę, że nie jedna dobra impreza tam miała miejsce. Ulga nastała jak wróciłem do domku.
3 Manery Portugalczyków
Na zakończenie, przemyślenie. Ci ludzie na pewno nie zaliczają się do tych wysublimowanych. Mało który kulturą się chwali. Ok Panowie dbają o ciała(jak mówią Panie), ale nie o tą kulturę chodzi. Czy na ulicy czy w sklepie.. Może to tylko mentalność w Lizbonie? Nie wiem.
Kolejny dzień bez zachwytu. Goodgetsbetter?

Pamiętajcie aby przed zwiedzaniem zaopatrzyć się w przewodnik, lub wiedzę. Tym razem wycieczki plan przygotowywał ktoś inny, ja tylko organizowałem, no i brakowało mi historycznej wiedzy, wstawek z ciekawostkami czy informacji o niektórych rzeczach…

Słowa dwa przemyśleń o Portugalii

Cześć!

Jak wiecie, drugi raz udałem się do Portugalii, właśnie dlatego podzielę się przemyśleniami, mam nadzieję, że wzburzę w was chęć do dyskusji.

Obserwacji garść.
Zaczynając od języka. Na prawdę nie lubię portugalskiego. Brzmi brzydko, nie ma polotu, urodą porównywalny do ich kobiet. Właśnie! Tak jak facet przejdzie to jeszcze. Natomiast jeśli chodzi o kobiety to na prawdę ubogi kraj, oj ubogi…
Jeśli chodzi o muzykę. Radio używane przez parę godzin w zupełności starczy mi na duuużo czasu. Ich muzyka jest ni to rytmiczna, ni to ładnie brzmi, to nie ma nic w sobie. Może to przez ich język? Nie wiem sam.. Co do muzyki i radio. Jak radio to gdzie? W samochodzie!
No właśnie… Jeśli zastanawiacie się jak jeździ ktoś kto nie potrafi jeździć, udajcie się do PORTUGALII! Ci ludzie chcą cię zabić na każdym skrzyżowaniu, tylko po to aby potem nie przekroczyć 60km/h gdy ograniczenie jest do 80.

To tyle… z rzeczy nie pozytywnych.
Efekt Whaaat theeee fuuuuuuuuck był nadużywany przeze mnie podczas tej wycieczki.
Teraz pora na efekt Hell YEAH!
Widoki, jedzenie, zapachy , smaki, kraj…
Kraj jest piękny mimo, że trochę chaotyczny się zdaje.
Jedzenie jest baardzo dobre na prawdę. Wcale nie tanie natomiast. No i mają swoje piwa dwa, Sagres i coś tam Book: Rock book czy coś takiego, które są bardzo bardzo w porządku no i zielone wina! Gastronomiczne czad! Muszę spróbować herbaty z cytryny no i te ciasteczka pastel de bellem……………………….

Teraz z innej beczki:
Wiecie co Hiszpanie mówią o Portugalczykach? Zaraz, zaraz.
Wiecie co Polacy mówią o Hiszpanach?
Że są wolni, mało pracują, myślą o sieście i nie dużo więcej…
Teraz co Hiszpanie mówią o Portugalczykach?
Ze są wolni, nic nie robią i nic im się nie chce.
Rozumiecie?
Myślę, że to nieźle oddaje stan rzeczy.
No i ubodło mnie to uturystycznienie w Portugalii. To wpatrywanie się w turystę wygłodniałymi oczami. W Hiszpanii turyzm jest bardziej dotkliwy, a jednak ich stosunek jest jakiś taki bardziej zdrowy.

Jakie były wasze wrażenia? Byliście w Portugalii? Co myślicie o niej i ich ludziach? Przesadzam, może nie mam racji? Podzielcie się opinią!

Pozdrawiam,
JK

Polska polskość

Pragnę zacytować pewien wpis. Jest taki blog. Pan taksówkarz go prowadzi. Pan ten studiował historię. Pan ten piszę niesamowite rzeczy, historie oraz opowieści. Często śledząc jego wpisy muszę się zatrzymać i oddać chwili kontemplacji. Tym razem chciałbym się z wami podzielić moimi myślami. Właściwie nie moimi, tylko myślami Pana Tomka odnośnie naszego społeczeństwa. Temat o tyle dla mnie aktualny, że ja osobiście nie czułem się dobrze w naszej ojczyźnie. Pan Tomek sugeruje mi jedną z możliwych odpowiedzi a ja chciałbym wiedzieć co o niej sądzicie…

„Można zobaczyć, jak bardzo kalekim nadal jeszcze jesteśmy społeczeństwem. Niby pewne znamiona luksusu już do nas dotarły. Niby zasobność materialna, przynajmniej części, znacznie wzrosła. Niby jest wolność przemieszczania się i podejmowania pracy i życia, gdzie się chce. A jednak jeszcze tak dużo brakuje.

A tego, czego najbardziej brakuje, to prawidłowych relacji międzyludzkich. To zubożenie emocjonalne i brak wrażliwości. Ale także jakaś niedojrzałość jeszcze. Trochę jesteśmy jak dzieci, naiwni, nie umiejący patrzeć perspektywicznie w przyszłość, lubiący zabawki, ale szybko się nimi nudzący, rozkapryszeni, kiedy czegoś żądamy, złośliwi, kiedy nam coś nie wychodzi i cieszący się z głupstw bez znaczenia. Jako naród jesteśmy jak dzieci i jeszcze długa droga rozwoju przed nami.”

Takie mam odczucia wobec naszych rodaków i ta nasza nieudolność emocjonalna jest tak dotkliwa. Jeśli już trafi się ktoś, kto jest ciepły, szczery i na prawdę życzliwy to spotyka go nieszczęście. Jesteśmy jacyś tacy zamknięci, powierzchowni, nie wrażliwi i na pewno złośliwi. Staram się z tym walczyć, ale miałem tego tak dość w naszym kraju! Każdy kraj ma swoją piętę Achillesa, ale czy to nie ludzie są najważniejszym elementem naszych żyć? Już relacje ze średniowiecza mówiły o tym, że jesteśmy plemieniem niesamowicie silnym i potężnym i jedyne co może nasz zniszczyć to niesnaski między nami. Brak komunikacji. No i tak trwamy. Jednoczymy się tylko gdy jest bardzo źle, a szkoda. Bo można się jednoczyć, wychodzić codziennie na ulice i dzielić szczęściem z innymi. No i nie przestaje mnie zaskakiwać to jak inaczej się tu traktuje ludzi. Jeśli nie możesz, jeśli cię nie stać, zawsze się znajdzie ktoś kto pomoże.

Czy zgadzacie się ze mną, z Panem Tomaszem? Myślicie podobnie?

Sława nie boli

Cześć wszystkim!

Wiele się dzieje w życiu rzeczy niespodziewanych. Tak właśnie jakiś czas temu odezwał się do mnie mój kolega Dominik Piechota. Taki fajny młody chłopak z wielkimi, absolutnie dojrzałymi marzeniami. Tak, ten z tych, którym oczka się święcą. W których pasja widnieje cały czas. Wiek tu nie gra roli, choć powiem wam, że alkoholu pić nie może. Na ostatnim spotkaniu we Wrocławiu coś wspominał o gazecie, może o wyjeździe do Hiszpanii, może to, może tamto.. Dużo chce, mało może. Czy na pewno?

Jakiś czas później ukazał się pierwszy numer !OLE!… Gazeta merytorycznie stojąca na absolutnie najwyższym poziomie. Ten chłopak zrzeszył pasjonatów takich jak on, aby robili to co kochają. Za co będę go szanować niezależnie od tego jaki będzie koniec OLE. Aczkolwiek ja wróżę rychłe wzbicie się ponad chmury! Każdy kogo prowadzą marzenia zajdzie daleko. Tak też właśnie Dominik napisał do mnie „Hej, jesteś w Hiszpanii, mówisz po hiszpańsku, przeprowadź wywiad”. Tak oto odżyła we mnie pasja, poniekąd zakopana, częściowo zaniedbana. Nie mogłem powiedzieć nie! Gdzie tam, cieszyłem się jak dziecko! No i tak parę dni później byłem w Huelvie i rozmawiałem z Alexem. Mam przyjemność zaistnieć na łamach tej SUPER! gazety, dzięki Dominikowi i całej wspaniałej ekipie, która wkładaja mnóstwo pracy w ten projekt. Mam nadzieję, że nie będzie to ostatni raz kiedy mogłem się udzielać na łamach OLE. Liczę, że to dopiero początek! Możecie przeczytać mój wywiad na stronie 69-70. Zachęcam. Jak i do lektury całej gazety.

Ole magazyn

DSC 2173 Sława nie boli

W międzyczasie, razem z firmą dla której pracuje, znalazłem się w regionalnej gazecie z Kadyksu- La voz de Cadiz. Załączam zdjęcie kiepskiej jakości, jestem tam, o , na dole po lewej! Kurczę tyle sławy w jeden miesiąc. Już czuje jak sodówka mi do głowy leci. A tak serio? Ole fajna sprawa!
xtraice Sława nie boli

Coś tam napisali o naszej firmie, zrobili nam zdjęcia i tak oto w Hiszpańskiej prasie też zadebiutowałem. To dopiero początek! Strach się bać co będzie dalej, trzymać kciuki!

Tym oto wpisem zachęcam wszystkich do uczestnictwa w jak największej ilości wspaniałych projektów, którym przewodzą idee/marzenia! Jeśli takich nie ma to stwórzcie!

Miłego dnia !

Pozdro,
JK