Cześć!
Co tu dużo napisać, Włochy bardzo mi się spodobały i jako pierwsze miejsce opiszę Turyn.
Turyn przywitał mnie iście wiosenną pogodą, liście kolorami rozweselały to szare budownictwo, które dominuje w stolicy Piemontu. O Turynie dużo nie powiem, gdyż dzień jest krótki. Spacer po mieście, wizyta w Mole Antonelliana, gdzie jest muzeum kina oraz można wjechać na szczyt skąd jest widok na całe miasto, jak widać poniżej.
Cóż ciekawego w Turynie? Kono pizza, nie mam zdjęć niestety. Ogólnie jest to coś a’la pizza w rożku zapiekanym. Bardzo fajna sprawa, sprawdźcie stronę internetową- może to pomysł aby otworzyć coś takiego na Nowym Świecie? Lunch był bardzo przyjemny, jak zawsze jedzenie we Włoszech. Najbardziej mnie urzekło menu:
Turyn jest ciekawy przez ilość muzeów, które ma. Wspomniane muzeum kina, muzeum Egipskie czy muzeum automobile. Wszystkie ciekawe, czasu było tylko na jedno, wybór padł na ostatnie.
Wejście kosztowało 6 euro i było warte każdego centa. Mnóstwo ekspozycji, eksponatów, szerokie opisy i różne sposoby interakcji z odwiedzającym. Silniki szczegółowo opisane, pokazanie transformacji opon, ukazanie jak marketing się zmieniał na przestrzeni lat, pokazanie historii samochodów, różnic w produkcji między USA a Europą, dużo ciekawostek. Jedyne co to opisy silników były tylko po Włosku, chyba nie zdążyli przetłumaczyć. Muzeum uświadomiło mi też jaką potęgą był Fiat. Spotkałem też syrenkę. Wiem, że nie każdy jest fanem motoryzacji, ale tam naprawdę warto zajrzeć. 2,5h minęło nie wiem kiedy i wiele rzeczy mi ukazało w innym świetle. Gorąco polecam!
Alfa
To by było tyle z Turynu.
PS: W szybkobieżnych pociągach nie czuć prędkości 300km/h serio.
PS2: Nie dotarłem do sklepu firmowego Juve, może innym razem.
Pozdrawiam,
JK!