Dojechaliśmy do Nimes..
Mieliśmy być o 20. Byliśmy. O 22.15.
Mieiśmy jechać do Valentin. Coachsurfing i te sprawy. Rano napisał, że nie ma miejsca, ale jego kumpel, Nicolo ma i nas przenocuje. No spoko. Czemu nie, tak?
22.15 wchodzimy i co się dzieje?
Wszyscy na nas czekają z kolacją. Nicolo i Valentin mnie ściaskają Sophie siedzi i patrzy na nas. Butelka wina stoi. Talerze nakryte a my prawie martwi nie wiedzieliśmy o co chodzi… Ale zdjęcie jest.
Od prawej: Valentin, Nicolo, Sophie, S., ….
Po obiedzie, rozmawach, wymianie zdań, opini… W ogóle! Wiecie, że francuzi po angielsku to tak se sobie? No i nie było inaczej. Natomiast jeden i drugi z panów miał babcie Hiszpańską. No i tak właśnie po hiszpańsku wszystko się działo we Francji. Nicolo zabrał nas do domu. Dał klucze, komputer, łazienkę, pokój, kuchnie, miejsce garażowe w parkingu i powiedział: macie, odpoczywajcie. Garaż był taki, jaka Francja jest w moich wyobrażeniach
Gadaliśmy do trzeciej rano aż chłop zaniemógł. O 6 miał wstać. Mieliśmy się spotkać jak skończy pracę. Wstaliśmy o 11. Poszliśmy na spacer po Nimes. Miasto absolutnie cudowne. Małe, urocze, piękne!
Dygresja:
Koleś w środku miasta, przyszedł ze swoim szamponem i mył włosy…
Wtedy zadzwonił Nicolo o 13 i mówi. Jedziemy do Pont du Gard! Tego mostu z banknotu 5-euro. Valentin i Sophie już idą do domu. Tak oto udaliśmy się na niespodziewaną wycieczkę… do miejsca, które w naszych głowach nie istniało. Jak było? Na z. Zaje…..e. SUPER!
Marzenie Nicolo, Machu Picchu- jedzie tam w styczniu!
TAKA POGODA, TAKI MOST, TACY LUDZIE:
Można było nawet się kąpać i skakać z jakichś 4-metrów. TO JEST ŻYCIE!
Zupełnie nieznani ludzie, dają Ci spanie, jedzenie, podróże, pokazują miejsca i świetnie się bawią. Szczerze mówiąc… Zmiotło nas z powierzchni ziemi. To chyba dalej sen był. Niestety już mieliśmy nocleg zabookowany przez Airbnb i nie mogliśmy zostać dłużej. Oczywiście wszyscy nalegali. Ile chcecie, tydzień? Nie ma sprawy. Było nieziemsko….
Był pierwiastek ludzki, który tak mocno wpłynął na nas… Czad, poważnie. Super. No a najlepsze, że to nie koniec tej podróży było.! W pośpiechu jechaliśmy do Le Tholonet… c.d.n.