Cześć!
Jest późno i jestem zmęczony i właściwie to nie wiem dlaczego, ale od jakiegoś czasu chcę się z wami nią podzielić. Jest cudowna!
Tak więc mimo, że już 3 rano to jak Hindi śpiewa, tak zrobię
„Stand Up on your two feet baby
it’s how it’s got to be”
jeszcze na chwilę, tylko na chwilę.
Imię marokańskie, takie też korzenie, w wieku 15lat przeniosła się do Francji. Towarzyszy mi od tego dnia, kiedy to w instytucie filozofii UW, uśmiechnięta Basia wbiegła i z daleka krzyczy ponad całą małostkową filozofią, ponad głowami pełnymi wielkich myśli, krzyczy strasznie, jakby Boga znalazła, świat zrozumiała:
„Jasieeeek! Muszę Ci coś pokazać!”
No i tak poznałem Hindi. Potem jechaliśmy metrem i na całkiem przyzwoitych Creative’ach Basii, pierwszy raz romansowałem z Panią o nazwisku na Z.
„Please set me free
Let the fire burn in me”
Na koncie ma swój album Handmade. Powiadają, że jeśli lubisz Norah Jones to i ją polubisz. Jej głos jak najbardziej da się polubić, no i tą delikatną gitarę. Cała płytka jest spokojna. Pani Hindi mimo pracy niegdyś w Luwrze, bardziej czuje się śpiewając po angielsku. Przy tym nie zapomina o swoich korzeniach!
No i nawet jeśli znajdę napisy to te, w dialekcie berberyjskim mi nic nie powiedzą. Nie potrzeba. Tak czy siak się rozpływam podczas gdy ona mi śpiewa „imik simik” i niech to znaczy żebym się walił, ja i tak uśmiechać się będę, rozkoszować, marzyć…
No i jak wrażenia? Zostaniecie znajomymi z Hindi Zahrą?
Pozdrawiam,
JK
PS: Jest tyle rzeczy muzycznie, którymi chcę się dzielić, że jest to niewyobrażalne!!!! Mam też nadzieję, że prędzej czy później i wy będziecie mi podsyłać swoje propozycje.
Heja!